Tuesday, October 13, 2009

windy city

dziś okrutnie wiało i było zimno. trochę jak w piosence: Pod płaszcze się pcha. Wyziębia nam serca - wiatr
po dzisiejszych zajęciach, które ograniczały się do obejrzenia filmu, poszłam kupić książkę dla koleżanki, która mnie o to poprosiła.
weszłam do jednej z bratysławskich księgarni i zapytałam:

- Macie "Leptokaria"?
- "Leptokaria"?! Co to jest?!
- Książka Balli.
(stuk, stuk w klawiaturę)
- Nie, nie mamy. Nigdy czegoś takiego nie mieliśmy.

już nawet nie chodzi o to, że pracownik księgarni powinien trochę się orientować w literaturze, przynajmniej własnego kraju. nie pytałam przecież o niszowego pisarza z Timbuktu.
ale pani ta obdarzyła mnie wymownym spojrzeniem, którego zwykle używa się w kontaktach z ludźmi, których uważa się za debili. aż mi było głupio, że się zapytałam...

No comments:

Post a Comment