kiedy już w końcu dotarliśmy do Pezinka z jakimś piętnastominutowym opóźnieniem (45 min zamiast 30), wylaliśmy się z resztą tłumu z pociągu i daliśmy się ponieść do centrum. a w centrum jarmark i wesołe miasteczko, mnóstwo ludzi, a wszyscy chodzą jak pingwiny (powoli i kiwają się z boku na bok). spotkaliśmy Pat i Pata, którzy najpierw poszli na EXTREME. tak wyglądali przed:
a tak po:
niedziela upłynęła spokojnie i leniwie, popołudniu wprowadziła się do nas Agata, nowa współlokatorka. :)
jutro pierwsze zajęcia. trzymajcie kciuki.
No comments:
Post a Comment