Wednesday, November 11, 2009

goście, goście

dwa tygodnie nie pisałam, a tyle się działo...
30 października po chorwackim pojechałam na weekend do Koszyc. moje współlokatorki wyjechały, do Polski się nie wybierałam, a Martin jest najbliższą mi osobą na Słowacji.
był to jeden z najlepszych weekendów, jakie przeżyliśmy. bardzo uroczy :)
w poniedziałek miałam wolne, więc nie musiałam wracać w niedzielę.
do Koszyc jechałam przez północ Słowacji, do Bratysławy przez południe. bardzo ładna trasa, polecam :)
potem znowu tydzień szkoły, nagle okazało się, że trzeba zacząć pracować... ał.
w kolejny weekend Martin pojechał do Monachium, Kasia do Polski, Agata ciągle nie wróciła, a do mnie miał przyjechać brat z rodziną, ale zdrowie im nie dopisało. mogłam więc spokojnie siedzieć i się uczyć, ale nieee... oglądałam filmy, byłam z Urbanem na polskim dokumencie... film taki sobie, szału nie ma. ale przynajmniej się pośmiałam. no i dalej się leniłam. rozmyślałam. za naukę zabrałam sięw niedzielę, tuż przed przyjazdem Agaty i jej chłopaka Piotrka
Martin wrócił z przygodami w nocy z niedzieli na poniedziałek, wpakowałam go w autobus do Koszyc i prawie całą trasę z dworca autobusowego do akademika pokonałam pieszo.
taki późny spacer dobrze mi zrobił, ale ranne wstawanie już nie ;]
teraz w szkole dalej nas bombardują terminami zaliczeń, prezentacjami itd. a tu goście.
dziś w nocy (właściwie to nad ranem) przekimaliśmy Marysię z Mężem i znajomymi, którzy odwiedzili nas jadąc do Wiednia. i przywieźli prezenty, za które bardzo bardzo dziękujemy :)
a dziś wieczorem kolejni goście: Baraniaq, Madziar i Plumek :)

No comments:

Post a Comment