Monday, November 23, 2009

pogościnnie

w piątek zabraliśmy naszych gości na Devín, potem do secesyjnego Modrého kostola, który mi osobiście trochę kojarzył się z meczetem.
w sobotę pojechaliśmy do Wiednia, gdzie podzieliliśmy się na dwie grupki. Asjunia z Lukiem wybrali się na bardziej fachowy, naukowy spacer, a ja z Madziarką i Plumkiem na tradycyjne zwiedzanie metodą metro-spacerek-metro.
Byliśmy na Karlsplatz, w centrum, w Hofburgu, na Placu Marii Teresy, w Belvedere i Schoenbrunn.
Wiedeń już świąteczny, wszędzie rozstawione kramy jarmarków bożonarodzeniowych, rozwieszone światełka i ozdoby. znak, że już czas oglądnąć "Love actually" ;]
w Belvedere mieliśmy okazję zobaczyć rzeźby Rodina, obraz van Gogha, jeden z najsłynniejszych portretów Napoleona pędzla Jaques-Louis Davida (http://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:Jacques-Louis_David_007.jpg) i oczywiście dzieła Gustava Klimta, w tym przesławny Pocałunek. największa niespodzianka wycieczki - Pocałunek nie jest prostokątny, jak się nam wszystkim wydawało, ale kwadratowy (albo też bardzo zbliżony do kwadratu, dokładnych wymiarów nie znam). Schoenbrunn oglądaliśmy już o zmierzchu, bardzo ładnie podświetlony i - jakże by inaczej - opatrzony już kramami.
jak każdej wycieczce do Wiednia, także tej patronowali: W.A. Mozart, cesarzowa Elżbieta znana jako Sissi i Maria Teresa.
na koniec spotkaliśmy się z Lukiem i Asjunką, weszliśmy na chwilkę do Stefansdom i wypiliśmy kawę. (tylko trochę wstyd, że w McSyfie...)
w sobotę wieczorem chcieliśmy jeszcze iść do Casey, ale panowie na bramce zażądali od chłopaków po 3 eur, co w przypadku Casey nie ma żadnego uzasadnienia. poszliśmy więc na piwo.
w niedzielę zebraliśmy graty i zostawiając Luka pojechaliśmy na północ. ja do Popradu, reszta do Krakowa.

w Popradzie spędziłam ledwie kilka godzin, po czym pojechałam z Martinem do Koszyc. zostałam tam cały tydzień. gdy Martin siedział w pracy, ja tworzyłam własne prace zaliczeniowe. i nawet mi się udało.
wczoraj wróciłam do Bratysławy a dziś zobaczyłam, że także tutaj postawili już kramy i wielką choinkę.
tak, jeszcze tylko śniegu i możemy oglądać "Love actually" :)

No comments:

Post a Comment