Thursday, December 17, 2009

don't cry for me Bratislaavaa ;)

opuściłam Bratysławę. teraz jestem w Koszycach, w drodze do Rzeszowa przez Kraków :]
we wtorek mieliśmy Vianočný večierok, na którym Peka szalała z laserkiem podczas wykładu pani etnolog i było dobre jedzonko.
a wieczorem poszłam się pożegnać ze znajomymi i trafiłam na miniimprezę w pokoju Ilijany i Mariji :) było bardzo sympatycznie.
wczoraj nad ranem zbudziła mnie hiszpańska inkwizycja (albo afterparty), potem o 8 budzik. z budzikiem sprawa jest o tyle prosta, że jak się wciśnie odpowiedni guzik, dzwonić przestaje. tylko, że potem się obudziłam o 8:50, nie mogłam znaleźć komórki, a o 9:20 musiałam być z plecakiem i walizą na przystanku, żeby zdążyć na pociąg. na dodatek bardzo niegrzecznie się odnosiłam do pani sprzątaczki, która chciała porozmawiać, a ja chciałam jak najszybciej wyjść.
o dziwo, zdążyłam. ale jak już wysiadłam z autobusu, urwało mi się kółko przy walizce, więc dalej musiałam ją nieść, a moje ręce ciągle to odczuwają.
na szczęście, gdy już dotarłam do Koszyc, było tylko miło :)
wieczorem poszliśmy na koncert do filharmonii, bo występowała nasza ulubiona artystka z Koszyckiego Konserwatorium, Kika.

dopiero w Koszycach poczułam świąteczną atmosferę. jest tu śnieg i piękne dekoracje (ładniejsze niż w Bratysławie) i jakoś tak wszyscy radośnie wyglądają. a może to ja inaczej patrzę na świat, gdy mam już prawie wszystkie zaliczenia, a do Bratysławy wrócę jeszcze w styczniu na parę dni i pożegnam ją na dłuugo. w ostatnim czasie odczuwałam już przesyt.
jutro Kraków.

No comments:

Post a Comment